Myśląc o swoim życiu, widzę mnóstwo fajnych rzeczy i wydarzeń...
Ogrom cudownych ludzi i sytuacji...
Trochę przypałów... no dobra, niemało przypałów...
Ale widzę też niejedną historię grubego kalibru...
I to są takie rzeczy, o których rzadziej się myśli, tym rzadziej mówi...
Historie, które trudno jest udźwignąć w słuchaniu...
Które czasem bardzo trudno było udźwignąć w życiu...
Ale przychodzi moment, kiedy rany są już na tyle zagojone, że można w ogóle te historie opowiedzieć...
choć brzmią często mocno niewiarygodnie...
Noszę je w sobie i na sobie już ze spokojem.
Cieszę się z tego, jaką mnie zbudowały.
Myślę, że łatwiej doceniam życie w każdym aspekcie, znając skrajne perspektywy...
I łatwiej mi zbierać kolejne przypały...
Z dziką radością...
Bo życie jest piękne.
Jest zajebiste.
A przede wszystkim, warte pełnego przeżycia.
Stawiam kolejny pomnik.
Idę dalej.