Praca z pytaniami jest niesamowitym narzędziem.
Są pytania, które pozwalają na poznanie siebie, są naprowadzające, są otwierające, które same w sobie wystarczą, gdyż odpowiedź jest w nich kwestią drugorzędną. Są drążące, pogłębiające odnalezienie, czy definiowanie... i są też pytania, które, za przeproszeniem, zasuwają niczym jebnięciem w ryj, odwracając skrajnie trajektorię życia.
„Czy Twoje życie Cię zasila...?” było dla mnie pytaniem właśnie z ostatniej kategorii.
Nie pamiętam dokładnie gdzie je przeczytałam, ale pamiętam odczucie jakby wokół świat dosłownie się zatrzymał.
Jakby tym jebnięciem skutecznie zrzuciło mi klapki z oczu...
Niby dużo wiesz, niby dużo czujesz, niby wiele widzisz, a jednak nigdy nie wiesz, kiedy odsłoni się jakaś kolejna warstwa rzeczywistości...
Doświadczenie.
Wszystko co Cię otacza nadbudowuje się z każdą chwilą i o to w życiu chodzi.
Nadbudowuje się jednak nie tylko z Twojej perspektywy, ale i z perspektywy ludzi, z którymi kroczysz pewną, wspólną drogą. W tym wspólnym budowaniu czasem tak popadamy w to wspólne, w samą relację, że zapominamy, bądź nawet nie przychodzi nam do głowy, żeby przyjrzeć się temu, co powstaje.
A jednak tak ważnym jest to, co budujemy.
Zarówno razem, wspólnie, jak i w wyniku tego wspólnie, co budujemy w sobie, jak budujemy siebie pod wpływem relacji...
Zadałam niedawno to pytanie pewnej Pięknej Istocie...
Odpowiedziała tak:
„Chciałam od razu powiedzieć, że tak, ale wszystko we mnie krzyczy, że nie.”
Moja reakcja była podobna.
LuV U
milka