Wtorek, Lipiec 11, 2023, 14:39 | Brak komentarzy »

Paulinę poznałam w trakcie serii nagrań Beauty Stories dla Douglas Polska.
Ja pojawiałam się tam z ramienia IsaDora Polska, Paulina jako Czarszka, blogerka, vlogerka.


Przyznaję, że moja świadomość na temat blogów, a tym bardziej vlogów urodowych była ciut, mówiąc delikatnie, ograniczona, bo najzwyczajniej nie miałam na to czasu, przed nagraniem więc zajrzałam na jej kanał i stwierdziłam, że albo polecą iskry grubego tarcia albo pokochamy się miłością wielką, bo Paulina nie należy do osób pitu pitu ułóż się pod wymogi...


To, co od razu mnie kupiło, jeszcze przy oglądaniu yt, to fakt, że to dziewczę mówiło normalnie, konkretnie, dość szybko, a nie jakieś rozlane flaczki z próbą powolnej dokładnej wymowy, bo jam jest człowiek, który ma problem ze słuchaniem yt z powodu poziomu wrażliwości słuchowej i emocjonalnej... może kiedyś popełnię parodię w celu załączenia przykładu wizualnego...

W każdym razie popadłam w tą dziewczynę totalnie.
Niesamowity z niej wulkan energii, ogrom radości, otwartości i bardzo naturalnego zachwytu.
Ona po prostu pięknie całą sobą potrafi wypełnić przestrzeń, a mega fajny to człowiek.
I jako człowiek po prostu i jako ekspert w swoich dziedzinach, bo ona przetestowała w cholerę dużo, sprawdziła jeszcze więcej, a tworzy kosmetyki, które naprawdę są bez ogródek zajebiste.

 

Nie jestem w stanie opisać ani pokazać jak byłam zaskoczona testując pierwszy raz jej balsam aksamitny. Cudnie on pachnie i choć kostka stworzona z Braćmi Mydlarzami pachnie nieziemsko, to moje zapachowe serce pozostanie przy balsamie aksamitnym w pierwszej kolejności. A zaskoczona byłam tym, że pierwszy raz od dawna, poczułam, że mam domytą twarz...
Tak, dziwnie to brzmi, ale moje poszukiwania skutecznych myjaczy do twarzy, takich co zmyją wszystko plus makijaż i pozostawią skórę w przyjemnej kondycji, ale bez niewygodnego filmu, wydawały się nierealne już na wstępie... i tu bach... Czarszka.

Drugim takim kosmetykiem był w tamtym czasie mus od Mydlamo i super zgrywały się w duecie.
Teraz mam do tendemu kostkę od Czarszki i Braci, i jest cudnie.
Pozostaję wierna.

 

W międzyczasie Paulina wpadła na mój koniec świata nagrać wspólnie dwa fajne filmy na yt, o które ludzie w internetach całkiem skutecznie potrafili się pokłócić, wypiłyśmy ze dwie kawy w biegu w okolicach Centralnego, zrobiłam z niej komiks (na co w sumie też mamy yt dowody), wisi u niej jeden z moich kolaży, a produkty kosmetyczne z jej etykietką zaczynają mi zalewać szufladę w łazience, co cieszy mnie ogromnie i coraz bardziej. No i leci to dalej po rodzinie, bo mój Synu wypróbował balsam regulujący i niesamowicie działa na jego nastoletnią skórę, a Córa podbiera mi wodę ziołową, balansującą.

 

Poza tym, oprócz fajnych kosmetyków, fajnych vlogów i fajnych relacji, Paulina gromadzi wokół siebie mega fajną społeczność, w mega fajny sposób. Czarszkoland stał się bezpieczną przestrzenią, w której jest miejsce na pogadanie o sprawach ważnych i mniej, na memy, śmiechy, bekę, ale i na wtopy, wpadki, smuty, wkurwy, wygadanie się i zrozumienie w każdym stanie (poza byciem chujem), a przede wszystkim na realne życie i prawdę po prostu.

A... i zdarzyło mi się popełnić dla Carszkolandu hymn :P

 

Paulina... cukiereczki, ciasteczka, krówki... i mnóstwo Twoich „ulubionych” zdrobnionek... będę Ci słodzić nie tylko od święta.
LuV U 

Polecam tą Panią bardzo

 

https://czarszka.pl/

 


środa, Czerwiec 21, 2023, 17:10 | Brak komentarzy »

Myśląc o swoim życiu, widzę mnóstwo fajnych rzeczy i wydarzeń...
Ogrom cudownych ludzi i sytuacji...

 

Trochę przypałów... no dobra, niemało przypałów...

 

Ale widzę też niejedną historię grubego kalibru...

 

I to są takie rzeczy, o których rzadziej się myśli, tym rzadziej mówi...

 

Historie, które trudno jest udźwignąć w słuchaniu...
Które czasem bardzo trudno było udźwignąć w życiu...

 

Ale przychodzi moment, kiedy rany są już na tyle zagojone, że można w ogóle te historie opowiedzieć...
choć brzmią często mocno niewiarygodnie...

 

Noszę je w sobie i na sobie już ze spokojem.
Cieszę się z tego, jaką mnie zbudowały.
Myślę, że łatwiej doceniam życie w każdym aspekcie, znając skrajne perspektywy...

 

I łatwiej mi zbierać kolejne przypały...
Z dziką radością...

 

Bo życie jest piękne.
Jest zajebiste.
A przede wszystkim, warte pełnego przeżycia.

 

fot. HOODKEVITZ
https://www.instagram.com/hoodkevitz/
https://www.facebook.com/pchudkiewicz/

 

Stawiam kolejny pomnik.
Idę dalej.


Poniedziałek, Czerwiec 12, 2023, 22:07 | Brak komentarzy »

Zdjęłam z siebie gryzący sweter oczekiwań,
a potem czapkę niewidkę...

Zdjęłam płaszcz wartości narzuconych,
szpilki wymuszonej pewności,
szelki zdań nieswoich,
sztywną koszulę powinności,
spodnie kantem dzielące,
biustonosz trzymający pierś zawsze do przodu,
koronki jedynej słusznej kobiecości,
pas cnót wszelakich...

Zdjęłam dres szarej codzienności,
pidżamę senności i bez,
kapcie miękkiego poranka...

Zmyłam kocie oko pożądania,
pomadkę uśmiechu,
puder maskujący niedoskonałości bytu...
resztki nie mojej prawdy ze skóry...
resztki mojej nieprawdy...

Stoję.

 

 

grafika: Marta Frej

 


Czwartek, Czerwiec 8, 2023, 19:02 | Brak komentarzy »

Post, informacja, komentarz, cisza...
Stories, ogłoszenie, wiadomość, telefon, rezerwacja biletów...

Nie wiem kiedy, od słowa do słowa, byłam w drodze do Warszawy...
Przypadków nie ma.

 

Portret autentyczny, który Przemek uczynił obecnie swoją ścieżką, mocno we mnie trafił...
Zdjęcia w międzyczasie, rozmowa na pierwszym planie...
Relacja... żywa i uważna.

 

Ciężko jest opisać słowami sprawy rozgrywające się na poziomach subtelnych...

Dawno nie spotkałam człowieka o tak silnym odczuwaniu i tworzeniu wyjątkowo spójnej ze sobą przestrzeni... tym bardziej mężczyny...

 

Pojechałam na sesję w swojej najaktualniejszej wersji, bez w sumie żadnego przygotowywania się... dojechały mnie dodatkowo 4h spania noc wcześniej, w warunkach silnie nie sprzyjających... czyli mniej więcej tak, jak mam od dłuższego czasu na co dzień...

Chciałam zobaczyć totalnie siebie.

 

Portret autentyczny jest wynikiem procesu, wyraźnie uzależnionym od tworzonej na sesji relacji...
Przemek buduje wobec tej całości bardzo bezpieczną atmosferę... niesamowicie ważny grunt... zwłaszcza przy naciskaniu granic emocjonalnej intymności...
Zdaję sobie sprawę, że rozmowa przy sesji 1:1, bez ludzi wokół, wyglądałaby zapewne ciut inaczej, nie przerywana rozbijaniem uważności... choć poziom skupienia i trzymania bezpiecznego połączenia z Przemkiem czułam cały czas... prowadził, pilnował, asekurował...
I jednocześnie roztrzaskał mnie grubo na kawałki, ale to już trochę na moje własne życzenie i za przyzwoleniem...

 

Uderzając piłeczką tej rozmowy w poruszające skrajne emocje tematy, otrzymaliśmy efekt zamierzony, zapewne z obu stron... zobaczyłam siebie w pełnym, autentycznie moim, emocjonalnym przekroju... taka jaką się czuję, jaką jestem...

Z całym życiem wypisanym na twarzy... z całą swoją historią...
Nie wstydzę się, nawet nie mam zamiaru, swoich zmarszczek, czy podkrążonych oczu...
Wiem, że mogę je schować kiedy będę chciała... wiem, co ważniejsze, że nie muszę.

 

Niesamowitym było to, że Przemek utrzymał cały otwarty sesją proces, w pełni poczucia bezpieczeństwa, z pełną ciepła i spokoju asekuracją, aż do zamknięcia go rozmową przy wspólnym oglądaniu zdjęć kilka dni później...

Cudowne doświadczenie... pełne głębi... bardzo mi, w obecnym momencie życia, potrzebne...

bardzo otwierające i wiele zmieniające...

 

 

Przyznaję, że to spotkanie wywaliło mnie z laczków na prawie tydzień...
Procesowałam je intensywnie od pierwszej chwili, zbierając efekty jeszcze długo... po części do tej pory...
Teraz procesuję masę odpowiedzi, które się po nim pojawiły...

 

 

fot. HOODKEVITZ

https://www.instagram.com/hoodkevitz/

https://www.facebook.com/pchudkiewicz/ 

 

Przemek... zajebisty z Ciebie, piękny człowiek... ogromnie się cieszę, że pojawiłeś się na mojej drodze...

Wdzięczności ogromne jeszcze raz...

 


Niedziela, Maj 7, 2023, 14:28 | Brak komentarzy »

Lubię poznawać ludzi, rozmawiać z ludźmi, poznawać ich punkt widzenia...
Lubię ludzi, którzy tworzą, którzy osadzają kawałek siebie w różnych formach wyrazu...
Tym bardziej lubię rozmawiać z ludźmi, którzy tworzą... poznawanie ich światów jest niesamowitym doświadczeniem...
Lubię też po prostu widzieć kto stoi za... dopełnia mi to zwykle całości odbioru danej twórczości, a czasem weryfikuje moje spojrzenie...

 

Cieszę się niezmiernie, że mogłam zobaczyć wystawę Marty Frej z autorką na żywo, że tak to ujmę...
#jestemsilnabo to zbiór historii kobiet, choć nie tylko, przedstawionej w memach.
Prosta, krótka, trafna forma, grafika plus tekst, a porusza wiele pokładów emocji, bo niesie historie często trudne i mocne.

Obserwuję tą serię od dawna... z wieloma hasłami i historiami można się utożsamiać... w wielu można siebie rozpoznać...

 

Siła najczęściej nadal kojarzy się z mężczyznami... często dalsze skojarzenia biegną w kierunki agresji, przemocy... czasem walki...
A siła to przecież też wytrwałość, wytrzymałość, stabilność, pewność... miękkość w twardych chwilach... siła to też kobieta... a może nawet przede wszystkim...?

 

Marta mówiła o niej pięknie... o swojej wystawie, ale i o sile przede wszystkim.
I o kobietach, bo kobieta i zgłębianie kobiecości, poznawanie kobiecości na wielu poziomach, zapoznawanie kobiet z ich kobiecością, to kolejne tematy, które wybrzewają w sztuce Marty i wybrzmiewać będą coraz mocniej w kolejnych jej projektach.

Słowa Marty, jej historie, są dla mnie kolejnym dowodem, że za wszystkim jest człowiek, który nadaje swoje znaczenie. Że coś, co teoretycznie może wydawać się konserwatywne, czy ograniczone, poprowadzone przed właściwą osobę, może wybrzmieć zupełnie nowym wyrazem, otwartością... że w największej powadze zawsze znajdzie się miejsce na luz i fajną relację.

 

Czekam na kolejne projekty Marty.
I jak to padło pewnym dialogiem, wspomnianym w zeszłoniedzielnym wywiadzie:
- Trzymam Panią za srom.
- Uff... dobrze, że nie za słowo...

Marta Frej... kolejna cudowna Istota na mojej drodze.
Bardzo miło było Cię poznać.

 

LuV U,

milka

 

 
Finisaż wystawy #jestemsilnabo Marty Frej 30.04.2023 Willa Banczewianka, Milanówek
fot. Anna Jaroszewicz 

 


Copyright ©2021 milkagiemza.pl, Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Postaw mi kawę na buycoffee.to 

Ta strona może korzystać z Cookies.
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.

OK, rozumiem lub Więcej Informacji
Informacja o Cookies
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.
OK, rozumiem