Poniedziałek, Październik 28, 2024, 21:41

Znaleźliśmy się kolektywnie w punkcie, gdzie inność jest już nie tyle wytykana, co wręcz tłumiona, a zdecydownie odrzucana, różnice są powodem do wstydu, wyrażanie siebie jest aktem odwagi, wyjątkowość to stan wyższości określony medalem lub zasłużeniem innego typu, a autentyczność niesie za sobą ogromne koszta.

 

Moi Drodzy... wszystko nam się totalnie p.pierdoliło...

 

Odmawiając sobie radości i przyjemności, dumnie bijemy rekordy przynależności do, no właśnie... ogółu, większej vel. silniejszej grupy, wyznaczników, norm, standardów najlepiej tych coraz wyższych w dziedzinach "właściwych"... 

 

Smutne to... bo to historia o braku poczucia bezpieczeństwa, byciu niewidocznym, potrzebie przynależności i strachu przed odrzuceniem... tylko na ogromną skalę...

Okraszona wzniosłymi hasłami lojalności, honoru, jedności, dumy... 

Tylko nie wobec siebie...

 

Wobec siebie, to historia o rezygnacji z własnych potrzeb, w ogóle z ich posiadania, wręcz trudach ich zauważenia i rozpoznania, zostawianiu siebie na koniec listy spraw do załatwienia, o poświęceniu, które krzywdzi, o wstydzie, o smutku, o tęsknocie, o dopasowaniu do norm, w których od wieków nam niewygodnie... czasem o walce w ich imię...

 

Normą określamy to, co w pewnym momencie i temacie, grupa ludzi uznanych za właściwych, po zebraniu odpowiednich argumentów, przyjęła za słuszne i najlepsze na dany moment, dla większości.

 

Normy określili ludzie.

Są więc one odzwierciedleniem wiedzy i świadomości tych ludzi na dany czas i miejsce. Również ich ograniczeń.

 

" - Przecież tak nie wypada, Alicjo!

- Gdyby ludzie się umówili, że wypada nosić twaróg na głowie, nosiłabyś?"*

Kolektywnie nosimy twarogi na głowie, pełni strachu o ich utratę.

 

Różnice, różnorodność, indywidualność, to naturalny stan każdego człowieka. JEDYNY realnie NORMALNY stan.

Jak DNA... linie papilarne... 

 

To jest bardzo gruby temat, ciężki do zamknięcia w kilku zdaniach...

Tym grubszy, że strachem przed innością, wyuczonym przez wieki, zamykamy się w złotych klatkach i czujemy presję wymuszanej potrzeby ograniczania każdego, kto próbuje żyć swoją innością... nawet siłą... w imię przynależności i dobra ogółu... od siebie zaczynając...

 

Normy stają się ograniczeniami, różnice i inności powodem do ataków i wojen, przemoc w imię dobra jest na porządku dziennym i zdecydowanie fiksujemy się na naszych obowiązkach, zapominając o prawach...

 

Mamy problem z mówieniem NIE, raczkujemy z asertywnością, porównujemy się do innych, żeby znaleźć coś podobnego i poczuć się bezpiecznie, jednocześnie rywalizując w pewnym stopniu, żeby poczuć się lepiej... 

 

Poprawiamy się i naprawiamy, krytykując swoją inność i różnice, mając w sumie pretensje o bycie sobą i swoją realną wyjątkowość wynikającą z natury... przez co jedynie tłumimy swoje piękno i odbieramy sobie szczęście i radość z życia...

 

Unieszczęśliwiamy się w imię tworzenia wspólnego szczęścia, nie zauważając, że ten kompromis jest zgniły. 

 

A przecież możemy zbudować szczęśliwe społeczeństwo jedynie ze szczęśliwych jednostek. 

 

Każdy z nas się liczy. 

Dbaj o siebie.

Najpierw Ty.

 

 

Who missed me...?

Jeszcze dobrze nie wjechał listopad, a ja już grzebię w bebechach życia...

 

Dzień dobry.

 

 

*Lewis Carroll "Alicja w Krainie Czarów"


Brak komentarzy.
(*) Pola obowiązkowe
Copyright ©2021 milkagiemza.pl, Wszelkie Prawa Zastrzeżone

Postaw mi kawę na buycoffee.to 

Ta strona może korzystać z Cookies.
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.

OK, rozumiem lub Więcej Informacji
Informacja o Cookies
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.
OK, rozumiem