Kasia, to taka „Pani”, którą bardzo obserwowałam i podziwiałam jako młody wizażysta i która zawsze była zamieszana w pracę przy fajnych kosmetykach, a obecnie jest bardzo mocno zamieszana w tworzenie swoich, cudownych, pielęgnacyjnych złotek, o wdzięcznej nazwie KOZA.
Po przegadaniu kilometrów zdań przez internet, na przełomie czasu długiego, udało mi się dorwać Kasię na żywo i powiem Wam, że to cudowna kobieta w każdych warunkach i niezależnie od sposobu połączenia.
Otula spokojem i ciepłym uśmiechem oraz subtelną delikatnością, a pod tym wszystkim znajdziecie mega eksperta, który tworzy ze swoim ogromnym sercem bardzo fajne rzeczy.
Jej książkę „Akademia makijażu” zawsze miałam pod ręką w swoim studio i polecałam moim kursantkom. Teraz mam pod ręką od KOZY krem Złoty kłos i jestem z niego bardzo zadowolona. Mam więc zamiar testować KOZY więcej.
A najfajniejszym jest dla mnie to, że Kasia to profesjonalista, który wypracował wiele, artysta prosto z serca, a jednocześnie po prostu cudowny, otwarty człowiek.
Wdzięczna jestem niezmiernie za tą znajomość.